Życzenia Wielkanocne
Refleksja o czasie
Zanim przejdę do życzeń, chciałbym – zgodnie ze swoim zwyczajem – zatrzymać się na chwilę przy refleksji. Tym razem towarzyszy mi jedno słowo, które stało się moim tematem przewodnim… CZAS.
Czasu nie da się zatrzymać. Czas idzie swoim rytmem, nie oglądając się na nic… Nie zwraca uwagi na człowieka. Nie zatrzymuje się w chwilach pięknych, choć właśnie wtedy pragniemy, by trwały wiecznie. Nie przyspiesza, gdy doskwiera ból, gdy napotykamy trudności, gdy stoimy twarzą w twarz z tym, co nas przerasta.
Czas ignoruje świat. Ma nad nim swoją „władzę”. Jest nieustępliwy, a zarazem spokojny. Pędzi, choć „płynie”. Okala historię, choć jej nie tworzy. Odmierza wszystko sprawiedliwie – każdemu w tym samym tempie. Jest nie do pokonania, choć w pewnym sensie – przemija i znika… Przynajmniej na chwilę. Bo staje się wtedy czasem innego wymiaru, gdzie już nikt go nie liczy. Gdzie nie ma znaczenia.
A może wcale nie jest takim wszechwładnym panem, za jakiego go mamy?
Bo tam, gdzie kończy się nasz ziemski czas, życie może się dopiero zaczynać. Czas wtedy milknie. Przestaje być miarą. Nie istnieje „wczoraj”, nie ma „dziś”, nie rodzi się „jutro”. Wszystko przybiera inny wymiar.
To nie czas się zatrzymuje. To człowiek próbuje go zatrzymać – czasem rozpaczliwie. Walczy z dojrzałością, nie godzi się na przemijanie, chce oszukać metrykę, zatrzymać zmarszczki, zwolnić upływ lat. Ale tę walkę zawsze przegrywa. Bo czas jest zbyt silnym przeciwnikiem.
A może – i tu jest paradoks – warto tę walkę przegrać?
Może wtedy potrafimy dostrzec, że czas nie jest naszym wrogiem, a sprzymierzeńcem. Że nie sieje chaosu, lecz porządkuje. Że daje nam szansę dojrzeć. Dojrzeć sercem – i pozwala temu sercu wydawać owoce.
Nikt z nas nie wie, ile czasu mu jeszcze zostało. Dlatego tak ważne jest, by go dobrze wykorzystać. By nie umknął nam dzień stracony. By nie pojawiła się chwila, której będziemy żałować. Byśmy mogli – stojąc u kresu drogi – spojrzeć w siebie i powiedzieć: „Wykorzystałem Cię na maksa, mój czasie. Możesz odejść, bo ja już lecę tam, gdzie nie masz nade mną żadnej władzy”.
I oto są – kolejne Święta. Znowu dane nam, by je przeżyć. By ich nie zmarnować. By zobaczyć, że choć czas płynie, to każdy kolejny rok czegoś nas nauczył. Pozwolił nam czegoś doświadczyć. Zanurzyć się w chwilach dobrych i złych. To czas, który – mimo upływu sekund i minut – potrafi się zatrzymać. Na moment.
I dochodzimy do sedna – Wielka Noc. Dla mnie to kwintesencja. Noc, w której czas się zatrzymał i zginął. Po to, by narodzić się na nowo. Już nie jako pan i władca, ale jako coś, co prowadzi. To Noc, którą dał Bóg. Ten sam Bóg, który daje nam czas na ziemi. I tego się trzymam.
Niech te Święta – czy będą dla Ciebie spotkaniem z Tajemnicą, chwilą refleksji, czy po prostu oddechem od codzienności – będą momentem, w którym uda Ci się usłyszeć siebie. Niech to będzie czas, który nie przelatuje niepostrzeżenie, ale zostawia ślad – niekoniecznie wielki, ale prawdziwy.
Wielkanoc, 2025
Zarząd Fundacji
Jolanta Brendel, Iwona Tatarewicz